Konrad Wallenrod Adam Mickiewicz streszczenie szczegółowe
|
||
Przemowa Czytając Przemowę autora, należy pamiętać, że miała ona w dużej mierze służyć zmyleniu carskiej cenzury. Stąd „historyczny” charakter tego tekstu, w którym narrator opisuje średniowieczne dzieje Litwy, koncentrując się szczególnie na zdarzeniach z XIV i XV wieku, mocno podkreślając, że przedmiotem rozważań składających się na fabułę Konrada Wallenroda będą wydarzenia związane z nieistniejącym już państwem. Taki zabieg miał na celu zasugerowanie cenzorom, że problematyka utworu w żadnym wypadku nie dotyczy spraw współczesnych i nie należy książki odczytywać jako dzieła o podtekście politycznym, patriotycznym czy narodowym. Wstęp Narrator kreśli we Wstępie zarys wojny, do jakiej lada chwila ma dojść między Krzyżakami a Litwinami. Wstęp stanowi rodzaj tła, które chronologicznie usytuować należy w ostatnim dziesięcioleciu XIV wieku, kiedy to Krzyżacy (nazywani przez narratora Teutonami, czyli Niemcami) doszli do rzeki Niemen, która stała się granicą pomiędzy dwoma państwami. Tereny z jednej strony należały do zakonu, z drugiej — do Litwy. Po obu stronach rzeki rozstawiono posterunki, wojna była nieunikniona. I. Obiór Do stolicy zakonu, Marienburga (Malborka), przybywają komturowie krzyżaccy, by dokonać wyboru nowego wielkiego mistrza. Jest wielu kandydatów na to stanowisko, ale najczęściej mówi się o cudzoziemcu, noszącym imię Konrad Wallenrod. Choć przyznaje się mu największe szanse na wybór, niewiele o nim wiadomo, żaden z komturów nie zna jego pochodzenia. Wallenrod jest rycerzem niezwykle dla zakonu zasłużonym, brał udział w licznych wojnach i wyprawach krzyżowych (w bitwach na czele, pierwszy był na murach), walczył też w wielu turniejach i pojedynkach, w których nigdy nie został pokonany. Wśród komturów wiele mówi się o odwadze i waleczności Konrada, a także o jego zaletach jako rycerza zakonnego — ubóstwie, skromności i pogardzie dla świata. Wallenrod ma jednak także powszechnie znaną wadę — często izoluje się od towarzystwa, szukając gdzieś na odludziu samotności. Niechętnie bierze udział w zabawach, a gdy już pojawia się na uroczystych ucztach, jest smutny i przygnębiony. Popada wtedy w zamyślenie, staje się człowiekiem milczącym i ponurym, sięga też po alkohol, jakby w nim szukał pocieszenia i zapomnienia. Poza tym ma tylko jednego przyjaciela i powiernika swoich sekretów, jest nim stary, siwy mnich, zwany Halbanem. On jeden potrafi ukoić wybuchy gniewu Wallenroda, kilkoma wyszeptanymi mu do ucha słowami sprawia, że się Konradowi chmurne czoło wypogadza. II. Dźwięk dzwonu z wieży ogłasza, że zaczynają się nieszpory (wieczorne nabożeństwo). Z sali obrad wychodzą dostojnicy krzyżaccy, komtur, wielcy urzędnicy, / Kapłani, bracia i rycerzy grono i udają się do kaplicy, gdzie śpiewając hymn do Świętego Ducha, proszą Boga o pomoc w dokonaniu właściwego wyboru wielkiego mistrza. Po zakończeniu zbiorowej modlitwy zakonnicy rozchodzą się po zamkowych krużgankach, gdzie jedni w samotności kontynuują modły, inni zaś spacerują po zamkowych ogrodach i rozmyślają o najlepszym kandydacie. Tymczasem arcykomtur wzywa do siebie Halbana i najbardziej zasłużonych dla zakonu braci, by z daleka od ciekawej rzeszy / Zasięgnąć rady. Rozmawiając, wychodzą poza zamek, udają się w okolice pobliskiego jeziora i tam przez kilka godzin rozmawiają. Zbliża się świt, dostojnicy postanawiają wrócić do malborskiego zamku. Droga powrotna wiedzie obok samotnej wieży położonej nad jeziorem. W tej wieży od dziesięciu lat żyje tajemnicza pustelnica, która z niewiadomych powodów kazała się tu zamurować i od tej pory nikomu nie pokazuje swojej twarzy. Komtur, przechodząc obok wieży, słyszy tajemnicze słowa, wypowiadane przez pustelnicę do osoby, której postać ledwie jest widoczna w mroku: Tyś Konrad, przebóg! Spełnione wyroki, Komtur nawet nie jest pewien, czy to człowiek słucha słów dobiegających z wieży, widzi tylko cień, który zresztą szybko znika. Dostojnicy krzyżaccy pod wpływem Halbana interpretują słowa pustelnicy jako przepowiednię dotyczącą osoby wielkiego mistrza — padło imię Konrada, który zdawał się być najpoważniejszym kandydatem. Teraz wybór Wallenroda zdaje się być przesądzony. Na końcu radosnego pochodu idzie zamyślony Halban, który przez chwilę pozostał samotnie pod wieżą, a teraz, wracając do zamku, nuci pieśń o dwóch rzekach, w rzeczywistości będącą historią miłości młodej i pięknej Litwinki do cudzoziemca. III. Krzyżacy dokonali wyboru wielkiego mistrza, został nim Konrad Wallenrod. Mijają kolejne dni i tygodnie, Litwini zagrażają potędze Krzyżaków, napadają nawet na wioski i miasta położone na terenach należących do zakonu, Konrad jednak zwleka z ogłoszeniem wojny. Nie wykorzystuje wewnętrznej sytuacji wrogiego państwa, szarpanego wewnętrzną niezgodą, zaprowadza natomiast w zakonie żelazny rygor i dyscyplinę. Surowo karze wszelkie wykroczenia rycerzy przeciwko ślubom i nakazom zakonnym. Zaniepokojeni brakiem działań wojennych bracia zakonni zwołują radę, by wymusić na mistrzu jakieś konkretne decyzje. Nie mogą jednak znaleźć Konrada, na poszukiwanie którego udaje się Halban. Szuka najpierw w zamku i w kaplicy, ale ponieważ go tam nie ma, kieruje się do wieży, pod którą Wallenroda widywano niemal każdego wieczora. Rzeczywiście, pod wieżą stoi Konrad i rozmawia z Pustelnicą, która śpiewa pieśń o swym cierpieniu. Jej słowa układają się w dramatyczną historię życia. Zanim została pustelnicą, była młodą, beztroską dziewczyną, obsypywaną pieszczotami ojca, matki uściśnieniami. Mieszkała wraz z dwiema siostrami w bogatym zamku, w szczęśliwym kraju, z kontekstu wynika, że była to Litwa. Przed laty do zamku ojca przybył młodzieniec — był nim właśnie młody Konrad — i zdobył jej serce. Opowiadał o Bogu, o chrześcijaństwie (Litwa była wtedy krajem pogańskim), o kamiennych miastach, kędy wiara święta, / Gdzie lud w bogatych modli się kościołach, o rycerskich obyczajach kultywowanych w chrześcijańskich krajach. Słowa młodzieńca głęboko zapadły w pamięć i serce dziewczyny, która od tego czasu zaczęła marzyć o wielkim świecie i o... Konradzie. W tym momencie głos zabiera Wallenrod, który przed pustelnicą oskarża się o to, że zabrał jej szczęście rodzinnego domu, zniszczył jej życie i na zawsze pozbawił radości. Z ich dalszej rozmowy wynika, że porzucona przez Konrada dziewczyna poszła do klasztoru, ale nie mogąc znieść tęsknoty za kochankiem, opuściła klasztorne mury i kazała się zamknąć w wieży, by tu, koło Malborka, być blisko niego, a przynajmniej by choć raz na jakiś czas móc coś o nim usłyszeć. Wallenrod opowiada jej o swoim wielkim bólu i żalu, gdyż poświęcił najlepsze lata życia i własne szczęście dla dokonania zemsty na Krzyżakach. Dziś jest człowiekiem dobrowolnie dla szczęścia umarłym i stojącym przed podjęciem decyzji, która będzie uwieńczeniem wieloletnich męczarni i wysiłków. Wojna zakonu z Litwą jest nieunikniona, on jednak nie potrafi podjąć decyzji o rozpoczęciu działań wojennych, powstrzymuje go od tego uczucie — czuje, że nie potrafi ruszyć do walki, bo oznaczałoby to oddalenie się od ukochanej. Tymczasem zaczyna już świtać, kończy się czas rozmowy kochanków. Konrad żegna skinieniem ręki pustelnicę i, owinięty szczelnie w płaszcz krzyżacki, z opuszczoną przyłbicą hełmu, odchodzi. IV. Uczta W dniu patrona zakonu, św. Jerzego (23 kwietnia), wielki mistrz Konrad Wallenrod wyprawia wielką ucztę, na którą przybywają znakomici goście. Są wśród nich komtury z braćmi, najznakomitsi rycerze zakonni, jest także litewski książę Witold, który najpierw walczył przeciwko Krzyżakom, ale po śmierci swego ojca Kiejstuta, skłócony z wielkim księciem Jagiełłą, zbiegł do Krzyżaków (w roku 1381) i teraz jest z zakonem przeciwko Litwie sojuszem związany. Na znak Wallenroda rozpoczyna się uczta, jednak sam wielki mistrz siedzi ponury i milczący, jego zły nastrój udziela się biesiadnikom. Obecni na uczcie wędrowni śpiewacy próbują rozweselić towarzystwo, pierwszy z nich, Włoch, wychwala męstwo i pobożność Konrada, drugi, Prowansalczyk, śpiewa pieśń miłosną. Jako trzeci występuje stary litewski wajdelota. Zaczyna od przemowy, w której opowiada o swojej ojczyźnie i o zdrajcach — to aluzja do Witolda, który reaguje na te słowa bardzo gwałtownie (Zsiniał, pobladnął, znowu się czerwienił). Tymczasem wajdelota prosi o posłuchanie. Otrzymawszy zgodę Konrada, śpiewa Pieśń wajdeloty o narodzie litewskim, dla którego sąsiedztwo rycerzy z czarnymi krzyżami na płaszczach jest wróżbą zguby. Myślą przewodnią pieśni jest wartość wieści gminnej i pieśni gminnej, które jako jedyne mogą przetrwać, gdy naród zostanie pobity: O wieści gminna! Ty arko przymierza Przez wieść gminną Mickiewicz rozumiał ustne podania ludowe. O pieśni gminna, ty stoisz na straży Pieśń gminna to w pojęciu Mickiewicza śpiewane przekazy ludowe. Płomień rozgryzie malowane dzieje, Potem następuje Powieść wajdeloty. Powieść wajdeloty Zaczyna się od znanych słów: Skąd Litwini wracali? Z nocnej wracali wycieczki. Rzecz dzieje się w przeszłości (młodość Konrada Wallenroda). Pewnego razu Litwini powracający ze zbrojnego wypadu na terytorium zakonu przywiedli do Kowna, oprócz licznych łupów i brańców niemieckich, dwóch rycerzy, którzy podczas bitwy sami hufce niemieckie rzuciwszy między Litwinów uciekli. Książę Kiejstut przyjął ich, wtedy młodszy z jeńców opowiedział mu historię swego życia. Młodzieniec ów był Litwinem, jednak w dzieciństwie został porwany przez Niemców, którzy napadli na jego rodzinne miasto. Przewieziony do jednego z miast zakonu, został przez Krzyżaków ochrzczony, otrzymał wtedy imię Walter, nazwisko Alf. Zaopiekował się nim mistrz krzyżacki, Winrych von Kniprode, który zajął się wychowaniem chłopca. Ten jednak nie przepadał za Niemcem, często uciekał do starego litewskiego wajdeloty, pojmanego przez Krzyżaków przed laty. Wajdelota ów, służący u Niemców jako tłumacz, opowiadał Walterowi o ich wspólnej ojczyźnie, nie pozwalając chłopcu zapomnieć o swych litewskich korzeniach i rozpalając w nim jednocześnie nienawiść do Niemców. Zawiązała się między nimi wielka przyjaźń. Gdy chłopiec dorósł, często chciał uciec od Niemców i wrócić na Litwę, jednak wajdelota powstrzymywał go od tego zamiaru, tłumacząc, że lepiej będzie, jeśli Walter najpierw nauczy się od Niemców sztuki wojennej, którą później wykorzysta przeciw zakonowi. Odradzał mu też otwarte występowanie przeciw Krzyżakom, mówiąc: Tyś niewolnik, jedyna broń niewolników — podstępy. Jednak w trakcie kolejnej potyczki z Litwinami Walter nie utrzymał swych emocji na wodzy i, pociągając za sobą starca, przeszedł na stronę rodaków, dostając się w ten sposób na dwór księcia Kiejstuta. Po wysłuchaniu historii życia Waltera Alfa książę Kiejstut pozwolił młodzieńcowi oraz towarzyszącemu mu staremu wajdelocie pozostać w Kownie. Walter wkrótce zakochał się w jednej z córek księcia — Aldonie, która odwzajemniła jego uczucie. Kiejstut, wdzięczny Walterowi za pomoc młodzieńca w organizowaniu wojska i budowie umocnień (do czego przydały się umiejętności zdobyte przez Waltera u Krzyżaków), zezwolił na ślub. Zdawało się, że nic nie jest w stanie zakłócić szczęścia młodych małżonków, jednak wkrótce na Litwę zaczęły spadać kolejne klęski. Coraz groźniejszy zakon zagrażał granicom państwa. Widząc to, Walter postanowił przeciwdziałać, nie potrafił zamknąć się w swoim szczęśliwym świecie, zrozumiał bowiem, że musi podjąć walkę: Szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. Spotkał się z Kiejstutem i z wajdelotą, w czasie wspólnych narad zapadła decyzja, że młody rycerz wyjedzie wraz ze starcem, by zrealizować swój plan pokonania Krzyżaków (jedyny, straszny, skuteczny). Walter próbował wymknąć się z rodzinnego domu potajemnie, jednak Aldona, przeczuwając nieszczęście, czekała na męża za miastem. Tu doszło do rozstania — Walter oznajmił żonie, że odtąd musi traktować go jako zmarłego, najlepiej, by znalazła sobie innego męża. Aldona postanowiła wstąpić do klasztoru. Alf odprowadził ją aż do furty i tu zwierzył się jej ze swoich zamiarów, zobowiązując do zachowania milczenia. Po pożegnaniu żony odjechał z wajdelotą. Tak kończy się Powieść wajdeloty. Gdy tajemniczy starzec-wajdelota skończył swą pieśń, biesiadnicy domagali się dalszego ciągu losów Waltera. W tym momencie zerwał się ze swego miejsca milczący dotąd Wallenrod i zawołał, że teraz on dokończy historię opowiedzianą przez wajdelotę. Wziął do ręki lutnię, ale po chwili rozmyślił się, nie dokończył Powieści wajdeloty, ale ze słowami: Wygrałeś! wojna, tryumf dla poety! Zaśpiewał inną pieśń. Była to ballada Alpuhara. Ballada Alpuhara Akcja ballady rozgrywa się w Hiszpanii. Treścią utworu jest podstęp, którego użył wódz muzułmańskich Maurów, Almanzor, w czasie wojny z oblegającymi miasto Alpuhara chrześcijańskimi rycerzami. Gdy Hiszpanie mieli już zdobyć twierdzę, Almanzor uciekł z niej w nieznanym kierunku. Tryumfujący chrześcijanie zaczęli świętować swoje zwycięstwo, podzielili łupy i rozpoczęli ucztę. W pewnym momencie pojawił się Almanzor, który oddał się w ręce Hiszpanów, twierdząc, że chce przyjąć wiarę chrześcijańską i zostać ich wasalem. Pełni pychy hiszpańscy wodzowie nie przeczuli podstępu. Uwierzyli Maurowi i każdy z ważniejszych Hiszpanów uściskał go i ucałował, gratulując honorowej kapitulacji. Jednak okazało się, że pocałunkami przyjaźni Almanzor zaraził Hiszpanów dżumą, którą przyniósł z miasta Grenady. Nie minęło wiele czasu i straszliwa zaraza zaczęła dziesiątkować wojska zwycięzców — Hiszpanie w popłochu uciekli z miasta. Konrad skończył swą balladę słowami: Tak to przed laty mścili się Maurowie, Po czym zmęczony i upojony winem zasnął. Tymczasem z uczty wymknął się tajemniczy litewski wajdelota. Nikt nie wiedział, co się z nim stało, pojawiły się jednak pogłoski, że to był Halban, który w ten sposób chciał zmusić Wallenroda do podjęcia konkretnego działania i realizacji planu. V. Wojna Po uczcie Witold uciekł z Malborka, zerwał sojusz z zakonem i zaczął plądrować ich zamki. Wyczekiwana przez Krzyżaków wojna wreszcie wybucha, Konrad na czele armii wyrusza na podbój ziem litewskich. Mijają miesiące, zbliża się zima, jednak do Marienburga nie docierają żadne wieści o ich losie. Pewnego dnia do stolicy zakonu powracają niedobitki rycerstwa. Jest z nimi również Wallenrod, o którym mówi się, że dowodził swymi rycerzami w sposób tak nieudolny, że doprowadził do straszliwej klęski swojej armii. Zbiera się tajny sąd kapturowy, złożony z dwunastu rycerzy krzyżackich. Ich zadaniem jest karać potężnych swoich władców zbrodnie / Nazbyt gorszące lub ukryte światu. W czasie zebrania w lochach zamku jeden z sędziów oznajmia, że od szpiegów uzyskał informacje o przeszłości wielkiego mistrza. Otóż przed dwunastu laty był on giermkiem u rycerza — Konrada Wallenroda. Podczas wyprawy wojennej do Palestyny prawdziwy Wallenrod zaginął bez wieści, prawdopodobnie został zamordowany przez własnego giermka, który następnie zaczął się posługiwać jego nazwiskiem. Ten giermek uciekł do Hiszpanii i tam, już jako Konrad Wallenrod, wsławił się swym męstwem i bohaterskimi czynami, złożył też śluby zakonne. Po latach został obrany wielkim mistrzem. Tak więc sprawcą klęski Krzyżaków był tajemniczy giermek posługujący się nazwiskiem Wallenroda. Na domiar złego szpiedzy donieśli sędziom, że wielki mistrz często rozmawiał w języku litewskim z pustelnicą zamkniętą w wieży. Dla sędziów wiadomości te stały się podstawą do wydania na Konrada wyroku śmierci. VI. Pożegnanie W zimowy poranek Konrad przychodzi pod wieżę i rozmawia z pustelnicą. Opowiada Aldonie, ona to bowiem jest zamknięta w wieży, w jaki sposób wypełnił swe przyrzeczenie i dokonał zemsty na znienawidzonych Krzyżakach. Prosi Aldonę, by ta opuściła swoje dobrowolne więzienie i wraz z nim wróciła na Litwę. Ma nadzieję, że uda im się jeszcze wspólnie dożyć w spokoju swych dni. Pustelnica odrzuca jednak propozycję Konrada, zdaje sobie bowiem sprawę z faktu, że minęło już zbyt wiele czasu, oboje się postarzeli i lepiej będzie, jeśli pozostawią w swych sercach wzajemne wspomnienie swej młodzieńczej miłości i szczęścia. Słysząc te słowa, Konrad ucieka, wraca jednak pod wieżę następnego ranka i — przeczuwając, że jego koniec jest bliski — żegna się z Aldoną. Zamyka się wraz z Halbanem w strzelnicy, którą wieczorem szturmują Krzyżacy, pragnący wykonać na nim wyrok. Konrad wypija zatrute wino i podaje puchar Halbanowi. Ten jednak nie wypija trucizny, mówiąc, że jego obowiązkiem jako poety jest przeżyć i opowiedzieć innym o czynach Waltera Alfa. Do pokoju wdzierają się mordercy, jednak w tym momencie Konrad pada martwy na ziemię. Upadając, rozbija lampę stojącą w oknie. Nagłe zgaśnięcie lampy widzi z okna swojej wieży Aldona. Wie, że oznacza to śmierć jej ukochanego. Zebranych w pokoju przy martwym Wallenrodzie dobiega straszny krzyk z wieży — to pustelnica umiera z rozpaczy. |