Kompendium - lektury i motywy - liceum/technikum

Rok 1984
George Orwell
streszczenie szczegółowe

Część I

Rozdział 1

Winston Smith jak co dzień powracał do domu po pracy. Był 4 kwietnia 1984 r. Odczuwał niechęć do obrzydliwej i cuchnącej kamienicy stojącej na Osiedlu Zwycięstwa, na którym znajdowało się jego niewielkie mieszkanie. Wszędzie czuł na sobie wzrok Wielkiego Brata spoglądającego z licznych, kolosalnych plakatów. W mieszkaniu natomiast obserwowany był za pośrednictwem ogromnego teleekranu – intymność nie istniała w świecie Socangu. Bohater miał świadomość, że w każdej chwili wyrazem twarzy, gestem lub spojrzeniem może ujawnić myślozbrodnię, czyli brak akceptacji dla systemu, w którym żyje. Winston Smith nie był prawomyślnym obywatelem, mimo że był szeregowym członkiem Partii. Odkąd kupił w zapomnianym antykwariacie zabytkowy zeszyt z jedwabistymi kartkami, w jego umyśle zaczęła kiełkować myśl, aby zacząć pisać prawdę o życiu w Pasie Startowym 1, zwanym przed Rewolucją Anglią lub Brytanią. Mieszkał w Londynie, wielkim mieście, które, chociaż nosiło ślady ogromnych zniszczeń wojennych, pozwalało domyślać się dawnej potęgi i piękna.

Bohater rozmyślał o przewrotności nazw nadawanych przez Wielkiego Brata publicznym instytucjom: ministerstwo propagandy, w którym pracował, manipulowało informacjami z teraźniejszości i fałszowało przeszłość, aby wmówić obywatelom nieomylność idei Partii. Tak więc urząd funkcjonujący dzięki kłamstwom i oszustwom nosił nazwę Ministerstwa Prawdy (w skrócie nowomowy: MiniVer). Ministerstwo Obfitości, czyli MiniPlenum, to urząd odpowiedzialny za zaopatrzenie ludności we wszystkie potrzebne do życia produkty, w sytuacji, gdy wolny rynek nie istniał, a jego nazwa stała w jaskrawej sprzeczności z niedostatkiem praktycznie wszystkiego, tandetnością i brzydotą sprzedawanych według przydziałów towarów. Ministerstwo Pokoju (MiniPax) zajmowało się natomiast nieustającymi działaniami wojennymi, w które uwikłana była Oceania z jednym z dwóch równie potężnych mocarstw: Eurazją lub Orientazją. Największą grozę budziło ostatnie z czterech centralnych instytucji państwa: Ministerstwo Miłości, czyli MiniAmor. W jego ponurym gmachu wciąż znikali bez śladu ludzie, którzy dopuścili się najmniejszego odstępstwa od zasad narzuconych przez Wielkiego Brata.

Bohater rozważał także treść wszechobecnego hasła: wojna to pokój, wolność to niewola, niewiedza to siła. Coraz dobitniej docierały do niego fałsz i obłuda zarówno tych haseł, jak i praktyki dnia codziennego, które towarzyszyły obywatelom żyjącym w nieustającym strachu, podejrzliwości i dzikiej nienawiści do wrogów wskazywanych przez Wielkiego Brata. Swoje spostrzeżenia postanowił przekazać potomnym, dlatego rozłożył zeszyt i rozpoczął pisanie. Mógł to robić w jedynym miejscu mieszkania: małej wnęce z boku teleekranu, dokąd nie sięgał wzrok Wielkiego Brata. Mimo środków ostrożności obawiał się podstępu lub denuncjacji ze strony sąsiadów, w wyniku czego mógł zostać aresztowany przez Milicję Myśli.

Smith rozważał niejasne dla niego zachowanie niektórych osób w czasie Dwóch Minut Nienawiści. Były to krótkie audycje filmowe poświęcone wyrażaniu wściekłości wobec ludzi oskarżonych o zdradę lub wywrotowe myśli. Najbardziej znienawidzonym zdrajcą, oprócz wrogich żołnierzy Eurazji, był Goldstein, dawny członek Egzekutywy Partii, który ją zdradził i został opozycjonistą wobec Wielkiego Brata. Partia winiła go za wszystkie kłopoty i niewygody, jakich doświadczali mieszkańcy Oceanii. W trakcie seansu, kiedy jego koledzy z pracy krzyczeli w szale wściekłości, on złapał spojrzenie O’Briena, wysokiego funkcjonariusza Egzekutywy Partii, w którym upatrywał sprzymierzeńca swoich buntowniczych myśli. Niepokoiła go obecność atrakcyjnej, ciemnowłosej dziewczyny z Wydziału Fikcji Literackiej, którą podejrzewał o śledzenie go z polecenia Milicji Myśli.

Rozdział 2

Przerażenie wzbudzał w Winstonie każdy dzwonek do drzwi, również wtedy, gdy pani Parsons przyszła prosić go o przetkanie zlewu. Jej zalękniona twarz wzbudzała w nim odrazę i współczucie, zwłaszcza odkąd poznał jej okropne, agresywne dzieci. Wychowywane w organizacji młodzieżowej Gumowe Ucho, szkolone w podsłuchach, szpiegowaniu i donosicielstwie od najmłodszych lat, stanowiły dla rodziców śmiertelne zagrożenie. Winston naprawił zlew. Kiedy wychodził, synek Parsonsów, niby to bawiąc się, strzelił mu w kark z procy.

Winston przypomniał sobie sen o kimś, kto mówił, że spotkają się tam, gdzie nie ma mroku. Wydawało mu się, że to O’Brien – miał co do niego pewne przeczucia.

Smith miał świadomość, że to, co robi, to myślozbrodnia. Było dla niego oczywiste, że skończy się to śmiercią. Takie spostrzeżenia zanotował w pamiętniku.

Rozdział 3

Winston wspomniał sen o matce, która wraz z jego siostrą zniknęła, kiedy miał dziesięć lub jedenaście lat. Widział je jakby w studni lub bardzo głębokim grobie. Widział je także w salonie tonącego statku, kiedy on stał na powietrzu. Czuł, że musiały zginąć, żeby on mógł żyć. Śnił także o Złotym Kraju i ciemnowłosej dziewczynie, która szła przez łąkę i jednym ruchem zrzuciła z siebie ubranie. Z zamyślenia wyrwał go gwizd teleekranu zwiastujący Spazmatykę Poranną. Do ćwiczeń Winstona i innych obywateli zachęcała energiczna i surowa trenerka.

Rozdział 4

Następnego dnia w pracy Winston jak zwykle przystąpił do korygowania faktów w dawnych egzemplarzach gazet. Robił to, by w archiwach nie pozostał najmniejszy ślad, że Partia mogła się mylić w swoich przewidywaniach, a co najważniejsze, zajmował się wymazywaniem z gazetowych notatek i zdjęć wizerunków i imion osób oskarżonych o zdradę Partii i skasowanych. Ich istnienie było nieaktualne, oni sami zostawali uznani za skasobywateli, tak jakby nigdy nie istnieli. W tej czynności dostrzegał kolejny przejaw kłamstwa, w jakim żył. Tak stało się na przykład z Aaronsonem, Jonesem i Ruthefordem, pierwszymi przywódcami Rewolucji. Pamiętał przecież, że widział tych ludzi na fotografiach, kiedy Partia sławiła ich oddanie idei, a następnie musiał przeredagować treść artykułów. Zużyty materiał prasowy wrzucał do specjalnego otworu w ścianie, zwanego dziuplą pamięci. Był to rodzaj niszczarki dokumentów, które wrzucone do niej, w ciągu kilku minut znikały w ogniu.

Rozdział 5

W przerwie na obiad Winston spotkał się na stołówce z innymi pracownikami. Nad talerzami ohydnej brei udającej gulasz prowadzili rozmowy o swojej pracy. Przysłuchując się wypowiedziom kolegów, Smith próbował zgadnąć, który pierwszy znajdzie się w gmachu Ministerstwa Miłości i zostanie skasowany. Zdarzało się to prędzej czy później każdemu człowiekowi, który próbował ocalić resztki indywidualności i własnego zdania. Pierwszym kandydatem do takiego losu był Syme, językoznawca tworzący jedenaste wydanie Słownika Nowomowy. Ostatnią osobą podejrzaną o nieprawomyślność był, jego zdaniem, sąsiad z bloku – Parsons, mężczyzna entuzjastyczny wobec systemu, dumny ze swoich dzieci-szpicli i tak głupi, że nie groziła mu żadna myśl niepochodząca z oficjalnej propagandy. Parsons zwrócił się do Winstona z żądaniem przyłączenia się do składki na dekorację Osiedla Zwycięstwa z okazji Tygodnia Nienawiści.

Rozmowę przerwał komunikat nadawany z teleekranu. Poinformowano m.in. o zwiększeniu przydziału na czekoladę. Winston jednak dobrze pamiętał, że przydział ostatnio zmniejszono. W zamyśleniu dostrzegł, że tajemnicza ciemnowłosa dziewczyna mu się przygląda. Winston był przerażony, bał się, że jest ona agentką Milicji Myśli i na niego doniesie.

Rozdział 6

Smith po powrocie do domu przypominał sobie przeszłość. Naszło go wspomnienie wyprawy do zakazanej dzielnicy zamieszkanej przez proli (czyli bezmyślną siłę roboczą), w której miał kiedyś kontakt z prostytutką. Wspominał także, że był żonaty z Katharine, kobietą nieprawdopodobnie głupią i zimną, która zmuszała go do wypełniania obowiązków małżeńskich jedynie po to, by mogli dać Partii nowego członka. Do tych zbliżeń żona odnosiła się ze wstrętem typowym dla ukształtowanej przez Partię kobiety, działaczki Młodzieżowej Ligi Antyseksualnej (miłość, czułość i pożądanie były uznawane za seksozbrodnię i karane równie surowo jak inne przestępstwa). Żona odeszła od Smitha, ponieważ nie mogli się nawzajem dłużej znieść.

Rozdział 7

Winston rozważał sytuację proli i ich możliwości. Uważał, że to w nich spoczywa nadzieja na obalenie Partii, bo nie mają nic do stracenia. Muszą jedynie zyskać na tyle świadomości, aby uczynić ten krok. Przepisywał do notatnika fragmenty z podręcznika do historii, który znał niemal na pamięć. Czytał o kapitalistach, ich bogatym życiu i licznych przywilejach oraz o tym, jak wykorzystywali dla własnej korzyści prosty lud. Zastanawiał się, ile z tego, co czyta, jest prawdą.

Wspominał, że raz w życiu miał w ręce namacalny dowód kłamstw Partii. Było to zdjęcie Jonesa, Aaronsona i Rutherforda, obalonych przywódców Rewolucji, którzy zostali złapani i sądzeni za zdradę. Do wszystkiego się przyznali i zostali na nowo wcieleni do Partii. Później widział ich w kafejce Pod Kasztanem, byli wrakami czekającymi na śmierć.

Rozdział 8

Winston wybrał się do dzielnicy proli w poszukiwaniu śladów przeszłości. Przyglądał się egzystencji najniższej grupy społecznej. Pogardzał ich ciemnotą, prymitywizmem, nadużywaniem taniego piwa, którym się upijali. Kiedy przechodził ulicą, nastąpił wybuch pocisku rakietowego. Ktoś zginął – na chodniku leżała urwana ludzka dłoń. Winston obojętnie odkopnął ją na bok.

Postanowił wejść do szynku, widząc wchodzącego tam starszego mężczyznę. Chciał wypytać go, czy kiedyś żyło mu się lepiej niż obecnie. Wzbudził zaciekawienie, pojawiając się w takim miejscu w granatowym partyjnym kombinezonie. Postawił starcowi piwo, by dowiedzieć się czegoś o minionej epoce, o czasach sprzed Rewolucji. Staruszek pamiętał jednak tylko nieistotne szczegóły, które nie dawały obrazu przeszłości. Winston nie poddawał się, ale widząc, że nic nie wskóra, po prostu wstał i wyszedł.

Trafił wreszcie do sklepiku ze starzyzną, małego antykwariatu pana Charringtona, gdzie wcześniej nabył swój zeszyt. Zachwycił go tam szklany przycisk do papieru z zatopionym w środku jasnoczerwonym koralem. Przy okazji nawiązał rozmowę z Charringtonem i obejrzał pokój, w którym właściciel mieszkał niegdyś z żoną, a teraz powoli wyprzedawał z niego meble. Smith rozważał opcję wynajęcia pokoju, licząc, że będzie to miejsce, gdzie nie wyśledzą go oczy Wielkiego Brata. Antykwariusz przytoczył wierszyk rozpoczynający się od słów Pomarańcze i mandarynki…, który bardzo zainteresował Winstona. Wracając do domu, zauważył dziewczynę spotkaną w czasie Dwóch Minut Nienawiści. Poczuł obezwładniający strach i potworną nienawiść, obawiał się, że go śledzi. Chciał biec za nią i rozwalić jej głowę, ale wiedział, że nie będzie w stanie jej dogonić.

Część II

Rozdział 1

Któregoś poranka doszło do kontaktu z tajemniczą nieznajomą: Winston pomógł jej wstać, gdy przewróciła się obok niego na korytarzu – miała rękę na temblaku. Ku swojemu zdumieniu, kiedy ją podnosił, poczuł, jak w dłoń wsuwa mu jakiś przedmiot. W toalecie, dotykając go w kieszeni, zrozumiał, że to liścik. Przeczytał jego treść dopiero po kilku minutach spędzonych przy biurku, by nie budzić podejrzeń – było to wyznanie miłosne: „Kocham cię”. W głowie bohatera zapanował całkowity zamęt. Nie wiedział, czy to prawdziwy wyraz uczuć, czy podstęp Milicji Myśli. Wrzucił karteczkę do dziupli pamięci. W stołówce i w pracy nie mógł myśleć o niczym innym. Mimo że widywali się z daleka, nie było żadnego pretekstu, by się do siebie zbliżyć. W końcu znalazła się okazja: Winstonowi udało się zająć miejsce w stołówce obok nieznajomej. Szeptem umówili się na pierwsze spotkanie. Doszło do niego w tłumie, na ulicy pełnej ciężarówek wiozących więźniów z Eurazji. Tam dziewczyna zaproponowała kolejną schadzkę – wycieczkę do lasu.

Rozdział 2

Winston wybrał się w podróż zgodnie z zaleceniami dziewczyny. Dotarł na polanę pełną dzwoneczków, tam się spotkali – po raz pierwszy sam na sam, mając nadzieję, że nie wyśledzą ich szpiedzy ani nie podsłuchają ukryte mikrofony. Winston dowiedział się, że dziewczyna ma na imię Julia i ma dwadzieścia sześć lat. Poczęstowała go prawdziwą czekoladą, a jej smak wzbudził u Winstona niejasne wspomnienia. Wybrali się na krótki spacer. Winston w wyglądzie łąk rozpoznał Złoty Kraj ze snu. Pocałował Julię. Wkrótce dziewczyna zerwała z siebie ubranie takim samym buntowniczym gestem, jaki mu się przyśnił.

Rozmawiali ze sobą i cieszyli się możliwością bycia razem. Wkrótce Julia zasnęła. Winston wiedział, że ich romans ma wymiar niemalże polityczny, i miał świadomość, że czeka ich za to surowa kara.

Rozdział 3

Kiedy obudzili się ze snu, Julia rzeczowo wyjaśniła, jak Winston powinien wrócić. Była sprytna, potrafiła organizować schadzki i nie dać się złapać. Spotykali się na ulicach, na pełnych ludzi placach, rozmawiali urywkowo, czasem rozstawali się na kilka dni, a potem jak gdyby nigdy nic kontynuowali rozmowę. W czasie schadzek dużo rozmawiali, o swoich poglądach, o przeszłości i ustroju. Smith przyznał się Julii, jak przykre były jego kontakty z żoną, a nawet jak raz niemal zepchnął ją w przepaść podczas wycieczki w góry. Julia starała się zachowywać pozytywne myślenie i poprawiać Winstonowi humor, kiedy nachodziły go przemyślenia o nieuniknionej przyszłości.

Rozdział 4

Wkrótce miejscem ich stałych spotkań stał się pokój u Charringtona. Wiedzieli, że to ryzykowne, ale nie mogli powstrzymać się od stworzenia sobie namiastki normalności. Julia przynosiła tam różne deficytowe produkty spożywcze: prawdziwą kawę, czekoladę, cukier. Tak uprzyjemniali sobie randki i długie rozmowy. Julia była praktycznie nastawiona do życia, nie chciała burzyć systemu, lecz omijać ograniczenia, aby życie uczynić łatwiejszym. Ważne dla Winstona zagadnienia związane z manipulacjami i oszustwami Partii jej nie interesowały. Potrafiła się świetnie maskować, udawać oddanie systemowi, którym w istocie pogardzała. Nie obchodziła jej wojna ani prześladowania, wiedziała, że są one wynikiem propagandy, podejrzewała nawet, że żadna wojna naprawdę się nie toczy. W czasie spotkań Smith ujawnił swoją największą słabość: obsesyjny lęk przed szczurami. Jeden gryzoń pokazał się kiedyś w dziurze przy podłodze. Winston wiedział, że lęk pochodzi z jednego ze snów, którego nie potrafił do końca opisać.

Winston często oglądał przycisk do papieru z koralem. Stał się on dla niego symbolem rzeczywistości, jaką tworzą z Julią w pokoiku na piętrze.

Rozdział 5

Syme zniknął, a w Ministerstwie trwały przygotowania do Tygodnia Nienawiści. Całe miasto zostało obklejone propagandowymi plakatami z eurazjatyckim żołnierzem. Winston kontynuował spotkania z Julią. Zdarzały im się rozmowy na temat Bractwa, opozycji i możliwości obalenia Partii. Julia była do ograniczeń nastawiona praktycznie i starała się je omijać. Łapała się jednak momentami na propagandę Partii, nie zauważyła na przykład zmieniających się sojuszy.

Rozdział 6

Pewnego dnia na korytarzu Smith został zagadnięty przez O’Briena. Mężczyzna pochwalił jego styl pisania i zaproponował, że pożyczy mu najnowsze, dziesiąte wydanie Słownika Nowomowy, które dopiero wejdzie do obiegu. Wspomniał o skasowanym znajomym Winstona, co było małą myślozbrodnią i dało Winstonowi podstawę do zaufania O’Brienowi. Smith zrozumiał, że słownik to pretekst do spotkania. Czekał na tę okazję od dawna. Był pewien, że to właśnie O’Brien przyśnił mu się pewnej nocy i obiecał, że spotkają się tam, gdzie nie ma mroku. Dostał adres zapisany na kartce i chociaż nie musiał denerwować się tym razem, że robi coś złego, i tak od razu zapamiętał treść i wrzucił kartkę do dziupli pamięci.

Rozdział 7

Coraz częściej powracały do Winstona bolesne wspomnienia z dzieciństwa, gdy był egoistycznym chłopcem, domagającym się większych porcji jedzenia od matki przymierającej głodem. Było to w czasach powojennych, wkrótce po zapanowaniu nowego porządku. Ojciec Winstona zniknął już wcześniej. Matka miała na utrzymaniu jeszcze chorą córeczkę. Nie mogła zapewnić dzieciom wystarczających ilości jedzenia, rezygnowała z własnych porcji, żeby nakarmić syna. Winston nie doceniał jej poświęcenia, myślał tylko o sobie. Pewnego dnia zagarnął przydział czekolady swojej siostrzyczki i uciekł z domu. Kiedy wrócił, matki i siostry już nie było. Nigdy nie dowiedział się, co się z nimi stało, ale przypuszczał, że obie nie żyją. Wyznał wszystko Julii, ale nie spotkał się z potępieniem z jej strony. Dziewczynie taka postawa była obojętna, nie widziała w niej nic nagannego, chociaż podsumowała sytuację ironicznie i raczej nieprzychylnie.

Winston miał wątpliwości, nie chciał narażać Julii, była młoda i dobrze radziła sobie w totalitarnym reżimie. Ona jednak zdecydowała – zrobi to, co on.

Rozdział 8

Któregoś dnia Winston i Julia wybrali się do O’Briena. Eleganckie wnętrze jego mieszkania wzbudziło ich zachwyt. Najbardziej byli jednak zdumieni, kiedy okazało się, że może on na całe pół godziny wyłączyć teleekran. W mieszkaniu Winstona i pokoju w internacie Julii było to niemożliwe i przyzwyczaili się do nieustannej inwigilacji. Mieli również okazję spróbować czerwonego wina i wypalić prawdziwego papierosa. Okazało się, że O’Brien ma także prawo zatrudniać służącego, Martina. Po chwili rozmowy odsłonili swoje prawdziwe zamiary: chcieli przyłączyć się do opozycji, podejrzewali, że O’Brien też do niej należy. Mężczyzna nie zaprzeczył. Opowiedział im o istnieniu tajnego stowarzyszenia, zwanego Bractwem, którego członkowie nie znają się nawzajem. Wymógł przysięgę bezwzględnego posłuszeństwa organizacji, nawet za cenę największych zbrodni i podłości, których mogłaby zażądać. Julia sprzeciwiła się tylko w momencie, kiedy pytał, czy są gotowi na rozstanie. Przyrzekł Smithowi, że dostarczy mu Książkę Goldsteina, odsłaniającą wszelkie kłamstwa i przemoc Wielkiego Brata i Partii. Po tym spotkaniu bohater nabrał nadziei, że jego walka z systemem ma sens. Nadzieję na zmiany pokładał w prolach, gdyż oni nie mieli nic do stracenia, a nędza, brak nadziei i przywilejów czyniły ich wolnymi ludźmi. Należało tylko sprawić, żeby się zbuntowali.

O’Brien dokończył wierszyk zaczynający się od słów Pomarańcze i mandarynki…, który Winston usłyszał od pana Charringtona, a jego środkowy wers podpowiedziała mu Julia. To drobne wydarzenie tchnęło w Winstona jeszcze większą nadzieję.

Rozdział 9

Nadszedł Tydzień Nienawiści. Bohater miał tyle pracy, że nocował wraz z innymi pracownikami w Ministerstwie. W trakcie jednego z przemówień odbywających się na mieście usłyszał, jak mówca gładko zmienia nazwę wroga, z którym Oceania prowadzi wojnę; nie była to już Eurazja, lecz Orientazja. W dodatku z treści wystąpienia wynikało, że z tym przeciwnikiem walki trwają od wielu lat. Równie mocno zdumiało Smitha, że wszyscy zdawali się nie dostrzegać tej zmiany. W tłumie wybuchła panika – przecież ktoś przygotował plakaty i dekoracje zawierające błędy.

Wtedy ktoś z tłumu podał mu teczkę i umówione hasło, znaczące, że znajduje się w niej Książka Goldsteina. Minęło jeszcze kilka dni, zanim Winston miał czas, aby w zaciszu pokoju nad antykwariatem przeczytać to zakazane dzieło. Jego pełny tytuł brzmiał: Teoria i praktyka kolektywizmu oligarchicznego. Autor analizował w nim ustrój polityczny, społeczny i ekonomiczny Oceanii, wyjaśniał zasady i cele sprawowania władzy przez Partię oraz odsłaniał mechanizmy manipulowania obywatelami dla zachowania nad nimi pełnej kontroli. Smith czuł, że większości tych rzeczy był świadomy już wcześniej, a teraz tylko porządkuje wiedzę.

Winston kontynuował lekturę następnego dnia w towarzystwie Julii. Dziewczyna z początku słuchała z uwagą czytanych głośno fragmentów, ale później usnęła. Następnego dnia, kiedy obudzili się rano i rozmawiali o roli prostych ludzi w przemianie świata, spotkała ich przerażająca niespodzianka: z głośnika ukrytego w ścianie rozległ się głos, który poinformował, że każde ich słowo i ruch były śledzone przez Milicję Myśli. Winston zastanawiał się, czy może spali dłużej niż powinni i jest już poranek następnego dnia. Do pokoju wtargnęli agenci, na ich czele stał Charrington, w istocie tajny funkcjonariusz. Kochankowie zostali w brutalny sposób aresztowani, Julia otrzymała cios w splot słoneczny, który zwalił ją z nóg.

Część III

Rozdział 1

Smith ocknął się w nieznanym miejscu. Było to zaryglowane pomieszczenie wyłożone kafelkami. Zrozumiał, że jest w Ministerstwie Miłości. Kiedy próbował wykonać jakikolwiek ruch, z ekranu rozlegał się wrzask. Wspominał pierwszą celę, do której trafił, brudną i pełną ludzi. Spotkał tam przedstawicieli Partii, oskarżonych najczęściej o myślozbrodnię, a także proli winnych różnych wykroczeń, w tym kobietę noszącą takie samo nazwisko jak on. Nie wiedział, ile czasu upłynęło od aresztowania, która jest godzina, a nawet jaka pora doby. Dokuczał mu także potworny głód, ale nie pozwolono mu nawet sięgnąć do kieszeni kombinezonu w poszukiwaniu okruchów. W pewnym momencie do zbiorowej celi wszedł brudny i obdarty Ampleforth. Powodem jego zamknięcia stało się słowo Bóg, które pozostawił w poprawionej wersji jakiegoś wiersza. Potem pojawił się tam również Parsons, którego własna córka wydała Milicji Myśli, ponieważ podsłuchała, jak przez sen wyszeptał: Precz z Wielkim Bratem. Prawdziwą grozę wywołał w nim nieszczęśnik o wyglądzie szkieletu obciągniętego skórą. Był głodzony w ramach tortur. Bumstead, jeden z obecnych więźniów, chciał podać mu kawałek chleba, ale więzień go nie przyjął. Bumstead został za swój akt dobroci brutalnie pobity przez strażników. Wychudzony więzień niczego nie bał się tak, jak zaprowadzenia do sali 101. Kiedy oficer wezwał go tam na przesłuchanie, wyjąc, uczepił się nóg ławki i skamlał o litość. Wyglądało na to, że woli zostać zastrzelony niż przesłuchiwany w tym tajemniczym miejscu. Mało tego – wolał nawet patrzeć na rozstrzelanie swojej rodziny.

Po upływie jakiegoś czasu do celi wkroczył O’Brien. Winston przeraził się, że ważny członek spisku też został schwytany. Jednak już po kilku minutach zrozumiał, że odegrał on jedynie rolę prowokatora. Winston otrzymał pierwsze ciosy od strażnika.

Rozdział 2

Brutalni śledczy prowadzili przesłuchania, stosując przy tym bicie, kopanie, rażenie prądem i znęcanie się psychiczne. Do pewnego momentu Smith próbował stawiać opór, wkrótce jednak męczarnie, jakie przechodził, doprowadziły go do wyznania wszystkich popełnionych i niepopełnionych zbrodni. Oskarżył się sam o szpiegostwo i spisek.

W końcu O’Brien zaczął prowadzić przesłuchania osobiście. Zachęcał Winstona do wypowiadania własnych poglądów, a następnie karał go torturami z użyciem prądu. Pokazał mu także zdjęcie, dowód na niewinność Jonesa, Aaronsona i Rutherforda, które Winston kiedyś miał w rękach, a następnie spalił je i dał popis dwójmyślenia – od razu był przekonany, że takie zdjęcie nigdy nie istniało. Rozmawiali na temat przeszłości i jej nośników – dokumentów i ludzkiej pamięci – O’Brien uważał, że Partia panuje nad przeszłością, ponieważ ma władzę i nad jednym, i nad drugim. Winston próbował się opierać, nie chciał przyznać, że widzi pięć palców, kiedy oprawca pokazywał cztery. Złamały go dopiero tortury z użyciem prądu, które przez moment dały mu poczucie, że wszystko, co mówi O’Brien, to szczera prawda.

W końcu oprawca pozwolił Winstonowi zadać kilka pytań – Smith pytał o Julię, o istnienie Wielkiego Brata i o to, co jest w sali 101. Na to ostatnie pytanie O’Brien odpowiedział, że przecież każdy sam wie, co w niej jest.

Rozdział 3

Rozmowy z oprawcą – sesje – miały na celu zmianę psychiki ofiary, którą O’Brien nazywał „wyleczeniem” z buntu. Kiedy Winston był podpięty do elektrycznego urządzenia służącego do zadawania bólu, O’Brien pytał o różne sprawy, oczekując odpowiedzi zgodnych z duchem Socangu. Smith próbował wchodzić w dyskusję i upierać się przy swoich poglądach, wyraził nadzieję, że Partia nie może funkcjonować wiecznie, że pojawi się jakaś siła, która ją pokona.

Winston wierzył, że uznając istnienie niezmiennej przeszłości, praw przyrody nie do złamania oraz kierując się rozsądkiem, jest lepszy od zakłamanych członków Partii. Uznał, że jest ostatnim człowiekiem. O’Brien jednak najpierw przypomniał mu, że podczas ich spotkania obiecywał w imię obalenia Partii robić straszne rzeczy, jak okaleczenie dziecka, i stwierdził, że podejście Winstona niewiele się różni od postawy jego oprawców. Następnie O’Brien zaprowadził go przed lustro i pokazał mu, jak fatalnie wygląda – Winston był skrajnie wychudzony, szary od brudu, zgarbiony i łysy, a zęby, które jeszcze pozostały, oprawca mógł wyrywać palcami. Winston usiadł i po prostu się rozpłakał. Z jego oporu nie pozostało nic. Jedynie niezdradzona miłość do Julii była dla niego powodem do zachowania resztek dumy.

Rozdział 4

Winston zaprzestał walki o swoją rację, nie tylko zgadzał się ze wszystkim, co mu wmawiał O’Brien, ale wierzył w jego kłamstwa. Wydawało się, że umysł ofiary jest już całkowicie czysty od nienawiści do systemu, Partii i Wielkiego Brata. Po przebytych cierpieniach stał się wrakiem człowieka, wychudzonym, posiniaczonym, bezzębnym i wyłysiałym. Okrywające go brudne łachmany odbierały mu resztkę godności. Z czasem prześladowania zelżały, otrzymywał jedzenie, pozwalano mu się myć i przebierać, nawet zajęto się jego ropiejącą raną na nodze. Odzyskał siły. Z własnej woli notował na dostarczonych karteczkach propagandowe hasła Socangu. Wydawało się, że obróbka jego osobowości została zakończona.

Winston miał kiedyś sen: szedł korytarzem i czekał na kulę, która zakończy jego życie. Czuł się dobrze i znajdował się nie w Ministerstwie Miłości, ale na słonecznym pasażu, był w Złotym Kraju. Nagle wykrzyczał imię Julii i nazwał ją ukochaną. Wiedział, że to go pogrąży. Liczył jednak na to, że zostanie wydany na niego wyrok śmierci i umrze, zachowując w głowie buntowniczą myśl.

Za kilka chwil O’Brien znowu zawitał w celi Smitha, zmusił go wyznania prawdziwych uczuć do Wielkiego Brata – nienawiści – i kazał zaprowadzić do sali 101.

Rozdział 5

W sali 101 O’Brien przygotował torturę specjalnie dla Winstona. Pokazał mu klatkę z wklęsłą maską na twarz, w której za ściankami po obu stronach znajdowały się głodne szczury. Po założeniu tej maski i zwolnieniu dźwigni zwierzęta mogły dobrać się do unieruchomionej twarzy więźnia. Strach przed szczurami złamał ostatnią barierę oporu bohatera: kiedy zakładano mu maskę, wykrzyczał, że woli, aby to zrobiono Julii, a nie jemu. W ten sposób wyrzekł się ostatniego przejawu człowieczeństwa: miłości do kobiety. Stracił przytomność. Zapadając się w ciemność, czuł jedynie, że klatka ze szczurami zamyka się na zawsze.

Rozdział 6

Minął pewien czas. Smith wyszedł z więzienia. Otrzymał lekką i mało odpowiedzialną, ale dobrze płatną pracę. Całymi dniami przesiadywał w kafejce Pod Kasztanem, gdzie często spotykali się intelektualiści i ludzie o słabej reputacji. Grywał sam ze sobą w szachy, rozwiązując zagadki, i popijał palący, oleisty Gin Zwycięstwa. Nie miał już żadnych pragnień, wszystko akceptował, spokojnie czekał na śmierć. Raz tylko poruszył go widok Julii przechodzącej obok niego ulicą. Podszedł do niej, nawiązał rozmowę, w której bez wahania przyznał się do zdrady, ona wyznała mu to samo. Z dawnej pełnej życia kobiety zmieniła się w postarzałą osobę, której nie miał już nic do powiedzenia. Pożegnali się zdawkowym zwrotem. Smith powrócił na swoje miejsce w kawiarni. Teleekran wygłosił ważne oświadczenie o spektakularnym zwycięstwie odniesionym na froncie wojennym przez Oceanię. Winston spojrzał w oczy patrzącego z plakatu Wielkiego Brata i poczuł w sobie szczerą miłość do jego wąsatego oblicza. Kochał Wielkiego Brata.

« wszystkie materiały do tej książki